Ostatnio wiele mówimy o emocjach – o tym, jak przekładają się na jakość naszego życia, na zdrowie, np. w kontekście wpływu stresu na organizm ludzki.
W psychobiologii chodzi właśnie o emocje, bo to one są przyczyną naszych chorób. Słyszymy coś, czego nie chcemy, patrzymy na coś, co budzi nasze oburzenie, zostajemy poddani krytyce przez najbliższe osoby i ciężko nam uporać się z tymi emocjami… Co wtedy najczęściej robimy?
– wypieramy i tłumimy te uczucia, które nas ranią, powodują wyrzuty sumienia i cierpienie. Zamiast odczuwać te emocje projektujemy je na świat, który zaczyna być dla nas nieprzyjemny, ludzie niesympatyczni itd.
– wyrażamy negatywne emocje – najczęściej wyładowując swoją złość i frustrację na innych osobach, co prowadzi do osłabienia relacji oraz wzmaga daną emocję dając jej więcej energii
– uciekamy od emocji odwracając od nich uwagę – wówczas wpadamy np. w pracoholizm. Unikając kontaktu ze swoim wnętrzem szukamy coraz więcej zajęć, bezmyślnie patrzymy w telewizor lub telefon itp. *
Nie potrafimy radzić sobie z emocjami w sposób, który służyłby dobrze naszemu zdrowiu. Nikt nas nigdy nie uczył że za emocje należy przyjąć odpowiedzialność, poddać się im, odpuścić, że muszą one wybrzmieć, bo inaczej powrócą do nas ze zdwojoną siłą i kolejnym razem zareagujemy nieadekwatnie do danej sytuacji. Albo rozchorujemy się.
Każda emocja, która nie może wybrzmieć, odkłada się w ciele a ciało nam bardzo służy. Jesteśmy zaprogramowani, żeby przetrwać i temu ma właśnie służyć choroba.
Psychobiologia mówi dokładnie o tym gdzie w ciele dana emocja się odkłada. Dlatego kiedy choruje dany organ, wiemy, jakich emocji szukać.
W momencie, kiedy dotrzemy do faktycznej przyczyny choroby – emocji, możemy zacząć jej uwalnianie a tym samym rozpocząć proces zdrowienia.
Sposób działania bio-logiki można zobrazować na przykładzie zapalenia pęcherza moczowego. Mamy z nim do czynienia wtedy, kiedy występuje konflikt naruszenia granic, rywalizacji. Biologia rządzi się podobnymi prawami zarówno w świecie zwierząt, jak i ludzi. Można więc tą sytuację porównać do świata zwierząt, które moczem znaczą terytorium. Również człowiek, który wchodzi w wewnętrzny konflikt dotyczący terytorium lub granic, podświadomie też chce zaznaczyć swoje granice. U ludzi wszystkie problemy przerabiamy „w głowie”. Ale nasz mózg automatyczny szuka rozwiązania w ciele. I kieruje się prawami biologii. Dlatego w takiej sytuacji pęcherz moczowy człowieka „powiększa się” aby lepiej mógł on zaznaczyć swój teren. Oznacza to, że w fazie aktywnej konfliktu pojawiają się mikro ubytki w pęcherzu, powodując, że robi się on większy – aby móc zgromadzić więcej moczu. W momencie, kiedy nasz konflikt zostaje rozwiązany następuje faza zdrowienia, w której mikro ubytki są odbudowywane za pomocą bakterii – ponieważ nasz automatyczny mózg wysyła sygnał, iż nie potrzebujemy już znaczyć terytorium. I właśnie wtedy doświadczamy nieprzyjemnego uczucia pieczenia podczas oddawania moczu.
Patrząc na zapalenie pęcherza z punktu widzenia psychobiologii widzimy, że bakterie pojawiające się przy zdrowieniu są niezbędne i wykonują prace naprawcze.
Oczywiście wówczas zwykle sięgamy po leki. Dobrze jest jednak również zadbać o emocje, które wywołały konflikt. Ponieważ w przypadku powtarzania się podobnych sytuacji konfliktowych i gromadzenia się emocji w ciele można doprowadzić do nawracających zapaleń pęcherza.
Aby wyzdrowieć można stosować tylko uwalnianie emocji. Jednak psychobiologia zdecydowanie popiera metody leczenia oferowane przez medycynę akademicką, rekomenduje natomiast aby zająć się również faktycznym źródłem choroby – czyli emocjami. Jest wiele przypadków, kiedy dbanie o sferę psyche dało fantastyczne rezultaty leczenia i bardzo wspomogło stosowanie leków.
*za David Hawkins „Technika uwalniania”